(Polski) Drift Open w Toruniu – Runda 1

Pierwsza runda Drift Open w Toruniu (28-29.04.2017) to zawsze jest duże wydarzenie. Runda połączona z majówką BMW od lat przyciąga ogromne ilości ludzi (ponad 40 000). Jednocześnie, jest to najliczniejsza runda ze wszystkich zawodów driftingowych w Polsce – na liście startowej znalazło się 90. zawodników, a drugie tyle starało się o start – niestety organizatorzy nie mogli dopuścić więcej pojazdów.
 
DJI_0008
 
Dla naszego zespołu to zawsze okazja do świetnego treningu i spotkania z fanami. W tym roku trening okazał się lepszy niż do tej pory przez kapryśną pogodę. Raz słońce, raz deszcz stanowiło duże wyzwanie dla precyzji jazdy. Nie sądziłam, że będzie to aż tak duże wyzwanie…

Na zawody jechałam z zamiarem poprawienia swojego poprzedniego wyniku – w zeszłym roku kwalifikacje zakończyłam na 5. pozycji, a całe zawody w Top4. Padający deszcz też mi nie przeszkadzał, bo z Predatorem potrafimy się odnaleźć na śliskiej nawierzchni.

Treningi były super. Tor w Toruniu dość dobrze znam i czuję się tam całkiem pewnie. Mariusz zmienił mi przełożenie dyferencjału, dzięki czemu cały tor jeździłam na trzecim biegu i nie musiałam skupiać się na “wachlowaniu” biegami. Tekst z weekendu, wypowiedziany przez jednego z czołowych zawodników podsumowujący moje przejazdy:
 

“Karola, składam na Ciebie protest. Ja protestuję. Jeździsz za szybko”

 
Mariusz też nie miał większych uwag do mojej jazdy, co dobrze wróżyło 🙂

Kiedy przyszło do kwalifikacji zaczęło się chmurzyć.. Patrzyłam na niebo i modliłam się by się utrzymało jeszcze przez moje przejazdy. Podczas pierwszego przejazdu było jeszcze sucho. Pomyślałam, że teraz pojadę tylko zapunktować, a kolejne przejazdy będą “na ogniu”. Tak też zrobiłam. Kiedy zjeżdżałam z pierwszego przejazdu zaczynała się robić mżawka. Ustawiając się do drugiego przejazdu pomyślałam, że będzie to ostatni bieg na w miarę suchej nawierzchni. Wbiłam pierwszy bieg i zaczęłam się napędzać. 2, 3, ręczny i… i pojechałam prosto pomimo skręconych kół. Upss – to już nie była sucha nawierzchnia. Przeliczyłam się. Przejazd na “0”. No dobrze – “trzeba wziąć poprawkę na mokry tor” pomyślałam. Trzeci przejazd pojechałam bardziej zachowawczo, ale chciałam poprawić wynik z pierwszego przejazdu. Pierwsze dwa łuki bardzo poprawne i szybkie, trzeci łuk i… wyjechałam tylnymi kołami za tor. Przejazd na “0”. Ale byłam zła. Miałam poprawić wynik, a tymczasem zastanawiałam się czy 68 punktów z pierwszego przejazdu pozwolą mi wejść do Top32. Przez resztę część wieczora wlepiałam się w telefon patrząc na aktualizującą się tabelę z wynikami kolegów. Była godzina 16, a ja tak wisiałam na telefonie do prawie 21. I tak drugiego dnia byśmy nie pojechali do domu, bo w sobotę miało przyjść do nas bardzo dużo ludzi, ale chciałam wiedzieć czy jadę dalej czy nie. No i jest! Wylądowaliśmy na 29 miejscu. Uśmiechnęłam się pod nosem myśląc, że to żenujące biorąc pod uwagę 5. pozycję w zeszłym roku i 7. dwa lata temu, ale taki sport. Cieszyłam się, że będę miała szansę to jakoś naprawić.
 
IMG_0525
 
Treningi w parach były super. Najpierw jeździliśmy na bardzo mokrym torze, ale szybko zaczęło przesychać. W którymś momencie poczułam się za pewnie i pojechałam szybko i szeroko wypuszczając samochód. Niestety przeliczyłam się – mało kto się tam zapuszczał w rezultacie było tam jeszcze mokro i znajdowało się dużo brudu, co spowodowało że straciłam panowanie nad pojazdem i doszło do kolizji z kolegą który jechał za mną. Na szczęście jemu się nic nie stało. U nas została rozbita chłodnica oleju, co Mariusz ze Stefanem i Damianem szybko wymienili. Byłam gotowa do Top32.

Pogoda znów kaprysiła, więc spuściliśmy powietrze gotowi do jazdy po mokrej nawierzchni. Pierwszą walkę jechałam z jednym z topowych zawodników – Piotrem Kozłowskim. Z Piotrem przegrałam walkę rok wcześniej w Top4 więc pomyślałam, że teraz się odgryzę. I tak też się stało. Przeszłam do Top16. Kolejną walkę też wygrałam i znalazłam się w Top8. Spojrzałam na swojego przeciwnika – jeździł bardzo fajnie, ale wolno. Obserwowałam jak samochody gubią się za nim. Najpierw pomyślałam – “zrobię dystans”. A druga moja myśl – “eee tam, jadę blisko i poradzę sobie z tym”. No i się przeliczyłam.. Nie poradziłam sobie i też auto zaczęło mi “tańczyć i się miotać”. No i zakończyłam swoje zawody w Top8…

Weekend pełen wrażeń i emocji. Od euforii poprzez rozczarowania, po znów wybuchy radości i irytację na samą siebie – co ja znów zrobiłam 😉 Pomimo takich huśtawek , wracałam do domu bardzo zadowolona. Predator znów pokazał , że jest naprawdę niesamowitą maszyną a ja znów się przekonałam jak fantastyczny mam zespół i ilu jest cudownych ludzi wokół nas.